Typ tekstu: Książka
Autor: Żukrowski Wojciech
Tytuł: Kamienne tablice
Rok wydania: 1994
Rok powstania: 1966
za sobą taką próbę i dotykając własnych blizn, pragnęła go podtrzymać, szepnąć - widzisz: jem, ubieram się, pracuję, chyba żyję.
Gdy zabębnił pięściami w pancerne drzwi, czuł dotkliwy skurcz w brzuchu, jaki miewał w czasie wojny przed natarciem. Dostało mnie - powracał w nim refren żałobny - ale mnie dostało.
Drzwi uchyliły się pomału, bił zza nich dym, jakby się wewnątrz paliło, ale zobaczywszy na stole blaszane pudełko pełne pogniecionych papierosów, smugi zawieszone w powietrzu, niebieskie ponachylane płaszczyzny, które tamten przejściem zmącił, zrozumiał, że stało się coś ważnego.
- Przyszedłem po swoje listy.
Szyfrant spojrzał czujnie, o nic nie spytał, jak zwykle mrukliwy, trochę senny
za sobą taką próbę i dotykając własnych blizn, pragnęła go podtrzymać, szepnąć - widzisz: jem, ubieram się, pracuję, chyba żyję.<br>Gdy zabębnił pięściami w pancerne drzwi, czuł dotkliwy skurcz w brzuchu, jaki miewał w czasie wojny przed natarciem. Dostało mnie - powracał w nim refren żałobny - ale mnie dostało.<br>Drzwi uchyliły się pomału, bił zza nich dym, jakby się wewnątrz paliło, ale zobaczywszy na stole blaszane pudełko pełne pogniecionych papierosów, smugi zawieszone w powietrzu, niebieskie ponachylane płaszczyzny, które tamten przejściem zmącił, zrozumiał, że stało się coś ważnego.<br>- Przyszedłem po swoje listy.<br>Szyfrant spojrzał czujnie, o nic nie spytał, jak zwykle mrukliwy, trochę senny
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego