pomiatał. <br>Kiedy minęło pół roku zacząłem zauważać pewne zmiany. Niezależnie od tego jak brudne czy głodne były te dzieci, to zawsze jednak przychodziły do świetlicy i na nas czekały, często nawet 30 minut wcześniej niż to było zaplanowane, żeby wejść, żeby przynajmniej posiedzieć w tym pomieszczeniu. Wtedy zdecydowałem, że zostaję pomimo tego, że dzieci klęły, biły się, wyzywały i pluły, że rzucały masłem na sufit, że noże wbijały w podłogę, cięły ceratę, że nas zastraszały. <page nr=27> Bywały sytuacje, że któraś ciocia wychodziła zapłakana. Ja też sobie nie radziłem. Kiedy było szczególnie trudno, robiłem sobie tygodniową przerwę - po to, aby odpocząć. A jednak w