Ale to tylko plamy, a gdzie reszta? Coś tam wiem, coś przeczuwam, różne domysły mi się majaczą, lecz jak to było naprawdę? <br>Jednego jestem pewna - to był czwartek. Sakralny dzień w moim życiu - urodziny Michałka, śmierć Babci, tak tragiczny w swym epilogu poród drugiego dziecka, dwie operacje, jak również inne pomniejsze przypadłości - wszystkie te fakty miały miejsce w tym samym dniu tygodnia, w czwartek. Tak, to na pewno był ten dzień. <br>Nie tylko doskonale pamiętałam, że w czwartek o godzinie czternastej miałam rendez-vous u mojej miłej znachorki od duszy, nazywanej fachowo psychiatrą, ale niecierpliwie na to spotkanie czekałam. Cierpiałam okrutnie