Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
naszym wyjeździe nikt nie będzie się opiekował grobem Neptuna. Po naradzie powierzyliśmy go połączonym staraniom Rafy Jakuba i Żeni Firk, obojgu razem i każdemu z osobna.

Ojciec musiał poświęcić całe dnie likwidowaniu swoich spraw związanych z pracą w warsztatach i nie miał czasu zajmować się przeprowadzką. Chciał zwrócić się o pomoc do pana Łyczewskiego, ale Tekla sprzeciwiła się.

- Nie trżeba... On o państwu skwiernie się wyraża... Mówił, że pan niby to trzyma z robotnikami, a sam siedzi na pieniądzach i jada jak hrabia, a oni ledwie mają na barszcz z kaszą...

Obeszło się więc bez Łyczewskiego; pomocników było aż za wielu
naszym wyjeździe nikt nie będzie się opiekował grobem Neptuna. Po naradzie powierzyliśmy go połączonym staraniom Rafy Jakuba i Żeni Firk, obojgu razem i każdemu z osobna.<br><br>Ojciec musiał poświęcić całe dnie likwidowaniu swoich spraw związanych z pracą w warsztatach i nie miał czasu zajmować się przeprowadzką. Chciał zwrócić się o pomoc do pana Łyczewskiego, ale Tekla sprzeciwiła się.<br><br>- Nie trżeba... On o państwu skwiernie się wyraża... Mówił, że pan niby to trzyma z robotnikami, a sam siedzi na pieniądzach i jada jak hrabia, a oni ledwie mają na barszcz z kaszą...<br><br>Obeszło się więc bez Łyczewskiego; pomocników było aż za wielu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego