o samochód...<br>Radca wezwał Kriszana, żeby odwiózł Hindusa.<br>Upał był dojmujący, białe światło kładło się ciężarem na barki, nawet wróciwszy do ciemnego wnętrza ambasady czuł rozgrzany materiał marynarki na plecach, jakby się wsparł o kafle pieca.<br>- Do przerwy 1: 0 - szepnął Judycie - trzymaj palce...<br>Zastukał do drzwi, wszedł usłyszawszy przyjazny pomruk. Ambasador popatrzył na niego okiem rozjuszonego byka, rozmawiał z kimś przez telefon. Chyba z domem, bo po węgiersku. Wreszcie troskliwie opuścił słuchawkę, jakby się bał ją rozgnieść ciężką ręką.<br>- Cóż jeszcze powiecie, radco? - zaczął wytrzymując go długim milczeniem. - On się przyszedł poskarżyć, że go zwodzicie.<br>Terey słuchał spokojnie, nie spiesząc