Typ tekstu: Książka
Autor: Kruczkowski Leon
Tytuł: Kordian i cham
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1932
drobny śnieg i zaraz tajał w lepkim błocie ulicy. Zapalone latarnie chwiały się na drewnianych słupach, smużąc oszczędnym, czerwonawym brzaskiem. Na próżno walczyłyby one z grubym, listopadowym mrokiem, gdyby nie światła tu i ówdzie spływające obficiej z kawiarń, sklepów i kramów. Tchnęło zewsząd wilgocią i jakimś piwnicznym chłodem; więc przechodnie pomykali żwawo, zgarbieni i skuleni, uważnie omijając błotniste wyboje chodników. Ni stąd, ni zowąd wybuchał czasem przelotny, głośny śmiech kobiecy albo podnosiły się żywsze, skłócone głosy; lecz wnet pochłaniał je szum jednostajny - - ginęły w ciągłym, niespokojnym szurganiu wielu spiesznych stąpań.
Kiedy niekiedy, dudniąc głucho, przetoczyła się jak grom dorożka... Lub przemknął
drobny śnieg i zaraz tajał w lepkim błocie ulicy. Zapalone latarnie chwiały się na drewnianych słupach, smużąc oszczędnym, czerwonawym brzaskiem. Na próżno walczyłyby one z grubym, listopadowym mrokiem, gdyby nie światła tu i ówdzie spływające obficiej z kawiarń, sklepów i kramów. Tchnęło zewsząd wilgocią i jakimś piwnicznym chłodem; więc przechodnie pomykali żwawo, zgarbieni i skuleni, uważnie omijając błotniste wyboje chodników. Ni stąd, ni zowąd wybuchał czasem przelotny, głośny śmiech kobiecy albo podnosiły się żywsze, skłócone głosy; lecz wnet pochłaniał je szum jednostajny - - ginęły w ciągłym, niespokojnym szurganiu wielu spiesznych stąpań.<br>Kiedy niekiedy, dudniąc głucho, przetoczyła się jak grom dorożka... Lub przemknął
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego