drugi zaglądał do alkierza, by oznajmić wojewodzie, <br>że goście zapowiedzieli się przed wieczorem, i znowu zastawał pana śpiącego, <br>jak gdyby nie dzień był jasny, lecz noc. Twardo spał, ani się poruszył, choć <br>dworzanin chrząkał z szacunkiem, przecie znacząco. Puścił oponę zasłaniającą <br>wejście do alkierza i stał medytując: budzić śpiącego czy poniechać i za godzinę <br>powrócić? Bogiem a prawdą, nic złego się nie stanie, jeśli pan nie od razu posłyszy <br>nowinę. I bez rozkazów marszałek wie, co należy przygotować, które stajnie dla <br>gościnnych koni przeznaczyć i w których stancjach napalić. Podczaszy i szafarz <br>dali już odpowiednie dyspozycje; jeden piwniczemu, drugi kredensarzowi i