Typ tekstu: Książka
Autor: Chmielewska Joanna
Tytuł: Całe zdanie nieboszczyka
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 1969
mnie przyjacielskie zaufanie lub też dziką namiętność. Myśl była niezła, ale zabrakło odpowiedniego kandydata. W rezultacie stanęło na tym, że trzeba się ze mną obchodzić jak ze śmierdzącym jajkiem, aż do przybycia szefa albo też aż do wyznania przeze mnie tajemnicy. Potem zaś bezwzględnie należy mnie usunąć z tego padołu, ponieważ za dużo wiem.
Wątpliwość, czy istotnie zawleczenie mnie aż tutaj było najlepszym pomysłem świata, wywołała zupełnie przyzwoitą awanturę. Tłusty i rozczochrany kłócili się zażarcie z całą resztą i wreszcie zwalili całą winę na owego Arnego, który, jak zdołałam wywnioskować, był policjantem dostrzeżonym za kuchennymi drzwiami. Jasne, Arne zawinił! Zamiast spokojnie
mnie przyjacielskie zaufanie lub też dziką namiętność. Myśl była niezła, ale zabrakło odpowiedniego kandydata. W rezultacie stanęło na tym, że trzeba się ze mną obchodzić jak ze śmierdzącym jajkiem, aż do przybycia szefa albo też aż do wyznania przeze mnie tajemnicy. Potem zaś bezwzględnie należy mnie usunąć z tego padołu, ponieważ za dużo wiem.<br>Wątpliwość, czy istotnie zawleczenie mnie aż tutaj było najlepszym pomysłem świata, wywołała zupełnie przyzwoitą awanturę. Tłusty i rozczochrany kłócili się zażarcie z całą resztą i wreszcie zwalili całą winę na owego Arnego, który, jak zdołałam wywnioskować, był policjantem dostrzeżonym za kuchennymi drzwiami. Jasne, Arne zawinił! Zamiast spokojnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego