nastrój tajemniczy, trochę z baśni, a trochę przypominający dekorację z podrzędnego teatrzyku.<br>Służba w operetkowych czerwonych mundurach, obszytych złotym galonem w sute pętle, rzuciła się otwierać drzwiczki.<br>- Nie czekaj na mnie, Kriszan.<br>- Będę na końcu alei, po lewej stronie - odpowiedział niby nie słysząc rozkazu. Nie mieściło mu się w głowie, poniżałoby jego własną godność, gdyby radca wracał pieszo lub ktoś ze znajomych przy okazji go odwiózł. Zresztą chciał uczestniczyć w uroczystości, pogapić się na klejnoty kobiet, sądził też, że dla kierowców przygotowano jakiś poczęstunek.<br>Malarz wysiadł pierwszy, onieśmielony, bo nad nim, jak wodzowie ogarniający pole przyszłej bitwy, stali obaj witający. Stary