Dziadzię pochylonego, na Babkę płaczącą, na stropionego policjanta, na Rymszę i na chłopców znieruchomiałych. Deszcz szeptał monotonnie w krzakach bzów przekwitłych. Poczynało ciemnieć.<br>- No co, Krywko, znalazłeś? - spytał Rymsza. Polek milczał.<br>- Widzisz teraz, jak to jest.<br>- My to zawsze mówiliśmy, fakt - odezwał się Strupel.<br>- Poczekaj, on wróci i damy taki popęd, że wam w tyłku zaszumi, jedry wasze pałki - syknął Kajaki.<br>- Ee, nam jest wszystko jedno - mruknął ugodowo Strupel. <br>- I tak od nowego roku idziemy do gimnazjum.<br>- Chodźcie grać w piłkę, chłopaki - rzekł Kękuś. <br>- Zaraz będzie ciemno. Wrócili z powrotem na boisko. Pan Rymsza splunął na ziemię i rzekł gniewnie do