Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Dziennik Polski
Nr: 8/7
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1998
godzinie darłem się przez knebel, żeby mnie odwiązali i pozwolili chociaż stać. Nikt sobie nie wyobraża, co to za męczarnia przesiedzieć całą noc sztywno na twardym stołku...
Rankiem gehenna "damskiego boksera" zaczęła się od nowa. Agna nie miała pojęcia, że mąż jest jeszcze w okolicy. Była przekonana, że wyjechał i popłakiwała cały dzień, z żalu nad sobą, ale i za nim, bo, jak się przyznała matce: "tak nam dobrze było ze sobą w łóżku...".
Jej bracia naprawiali samochody i co któryś z nich miał wolną chwilę, szedł
dać szwagrowi w gębę, pięścią w kark albo wymierzyć solidnego kopniaka.
- Koło południa przyjechały
godzinie darłem się przez knebel, żeby mnie odwiązali i pozwolili chociaż stać. Nikt sobie nie wyobraża, co to za męczarnia przesiedzieć całą noc sztywno na twardym stołku...&lt;/&gt;<br>Rankiem gehenna "damskiego boksera" zaczęła się od nowa. Agna nie miała pojęcia, że mąż jest jeszcze w okolicy. Była przekonana, że wyjechał i popłakiwała cały dzień, z żalu nad sobą, ale i za nim, bo, jak się przyznała matce: &lt;q&gt;"tak nam dobrze było ze sobą w łóżku..."&lt;/&gt;.<br>Jej bracia naprawiali samochody i co któryś z nich miał wolną chwilę, szedł <br>dać szwagrowi w gębę, pięścią w kark albo wymierzyć solidnego kopniaka.<br>&lt;q&gt;- Koło południa przyjechały
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego