Typ tekstu: Książka
Autor: Kofta Krystyna
Tytuł: Wióry
Rok: 1996
Co tam komu z gości zagranicznych, jak
co do czego przyjdzie.

- Do swoich nie będą strzelać.

- A słyszał pan, co było pod radiostacją?

- To niemożliwe, na Dąbrowskiego wyszli
z czołgów i z ludźmi się ściskali.

- To ciekawe, kto kobietę przejechał, sama
widziałam plamę krwi nakrytą prześcieradłem
i kwiaty leżały. - Stróżka popłakiwała
cicho.

- To był nieszczęśliwy przypadek, zawsze
są ofiary, kobiety i dzieci nie powinny wychodzić
na ulicę.

Na chwilę milczenie zastąpiło rozmowy; prawie
dało się słyszeć myśli kłębiące się w każdej
głowie.

- Mój syn w wojsku - Stróżka nie mogła się
opanować - jak mu każą strzelać...

- Nie będzie strzelał, niech się pani
Co tam komu z gości zagranicznych, jak <br>co do czego przyjdzie.<br><br>- Do swoich nie będą strzelać.<br><br>- A słyszał pan, co było pod radiostacją?<br><br>- To niemożliwe, na Dąbrowskiego wyszli <br>z czołgów i z ludźmi się ściskali.<br><br>- To ciekawe, kto kobietę przejechał, sama <br>widziałam plamę krwi nakrytą prześcieradłem <br>i kwiaty leżały. - Stróżka popłakiwała <br>cicho.<br><br>- To był nieszczęśliwy przypadek, zawsze <br>są ofiary, kobiety i dzieci nie powinny wychodzić <br>na ulicę.<br><br>Na chwilę milczenie zastąpiło rozmowy; prawie <br>dało się słyszeć myśli kłębiące się w każdej <br>głowie.<br><br>- Mój syn w wojsku - Stróżka nie mogła się <br>opanować - jak mu każą strzelać...<br><br>- Nie będzie strzelał, niech się pani
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego