tej ziemi,<br>Która w nas się rozpływa jak zapach w przestrzeni,<br>Zostawiając nam serca puste i zamknięte.<br><br>Niesyte niczym, smocze są piersi oddechy,<br>Ducha ślepe przepaście, co drżą w naszych głosach -<br>Odbijamy je tylko jak w lustrze w niebiosach,<br>Podnosząc swe zasługi, a tłumacząc grzechy.<br><br>Jest chwila, gdy w płynącej poprzez nas kaskadzie<br>Czujemy nagle skrzydło, które nas owiewa<br>Wonią mocniejszą stokroć nad woń ziół i drzewa -<br>Wynosi niewidzialne i przed Bogiem kładzie.</><br><br><div1><tit1>SŁOWACKI</><br><br>Gdy z ziemi cudzej wreszcie dobyty,<br>Przypłyniesz ku nam rzecznym korytem,<br>Na progu staniesz, swoich przywitasz -<br>Na pewno wtedy będziesz się pytał:<br><br><orig>Jakżeście</> żyli, jakże się działo