Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
odnaleźć.
Na koniec pobłogosławił nas wszystkich w imieniu Pana i Pani Bóg.
Ale uczynił to wówczas, gdy wyniosła się salowa, która mi
zmieniała pościel.
I zostaliśmy w swoim gronie, sami wtajemniczeni, dla których
najtajniejsze sekrety życia i śmierci, każdego czasu, sekrety
teraźniejszości, przyszłości i przeszłości, jeśli wolno czas tak
prymitywnie porąbać, sekrety zmienne i wielorakie są chlebem
powszednim, a tylko profanom, zawsze zdrowym na umyśle, jawią się pod
postacią głupiej sensacji.
Więc sędzia ubrany w garnitur do wyjścia, w świeżej koszuli i
krawacie, woniejący naftaliną z przechowalni, w ogóle nie ten sam
człowiek, pobłogosławił nas i wzruszony powiedział: - Ja tu jeszcze
odnaleźć.<br> Na koniec pobłogosławił nas wszystkich w imieniu Pana i Pani Bóg.<br> Ale uczynił to wówczas, gdy wyniosła się salowa, która mi<br>zmieniała pościel.<br> I zostaliśmy w swoim gronie, sami wtajemniczeni, dla których<br>najtajniejsze sekrety życia i śmierci, każdego czasu, sekrety<br>teraźniejszości, przyszłości i przeszłości, jeśli wolno czas tak<br>prymitywnie porąbać, sekrety zmienne i wielorakie są chlebem<br>powszednim, a tylko profanom, zawsze zdrowym na umyśle, jawią się pod<br>postacią głupiej sensacji.<br> Więc sędzia ubrany w garnitur do wyjścia, w świeżej koszuli i<br>krawacie, woniejący naftaliną z przechowalni, w ogóle nie ten sam<br>człowiek, pobłogosławił nas i wzruszony powiedział: - Ja tu jeszcze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego