więc jego oczy zaczęły krzyczeć, też basem:<br>- Nie rozumiem!<br>- Nie dowierzam temu malarzowi... Błagam pana, aby pan nic nie mówił.<br>"Dziwne, dziwne!" - chciał rzec szeptem matematyk, ponieważ jednak nie umiał przemówić szeptem, przeto nic nie powiedział.<br>Uspokojono dobrą panią Gąsowską, która nadbiegła z dzbankiem zbawczej wody, a profesorowi dał Adaś porozumiewawczy znak <page nr=117>.<br> Panna Wanda patrzyła na Adasia z fiołkowym zdumieniem. - Przywidziało mi się! - mówił Adaś do malarza z niepewnym uśmiechem. - Jakiś błysk światła w tej stronie, gdzie są stajnie, wziąłem za pożar. Bardzo wszystkich przepraszam, a pana szczególnie.<br>Malarz nie pobiegł wprawdzie na ratunek; lecz pilnie wyglądał przez okno, przy którym