Typ tekstu: Książka
Autor: Musierowicz Małgorzata
Tytuł: Dziecko piątku
Rok: 1993
A, czy ja to pamiętam. Coś o życiu. Że nic nie rozumie, czy coś takiego. Co ja się namęczyłem, żeby ją uspokoić. Wreszcie dałem jej waleriany z apteczki. Posiedziała jeszcze potem, uspokoiła się i poszła do domu. Na drugi dzień widocznie głupio jej było, że tak się rozkleiła, bo omijała portiernię z daleka. A potem to już wylądowała w szpitalu.
- Pan wie, że mąż ją rzucił? Dobrych parę lat temu. Została sama z dzieckiem.
- Nie wiedziałem.
- Bo też nikomu nie mówiła. Tylko mnie.
Pan Jankowiak chrząknął.
- O, Jezu, ale też jej głupio powiedziałem. Żeby tu był adres, to bym odniósł to
A, czy ja to pamiętam. Coś o życiu. Że nic nie rozumie, czy coś takiego. Co ja się namęczyłem, żeby ją uspokoić. Wreszcie dałem jej waleriany z apteczki. Posiedziała jeszcze potem, uspokoiła się i poszła do domu. Na drugi dzień widocznie głupio jej było, że tak się rozkleiła, bo omijała portiernię z daleka. A potem to już wylądowała w szpitalu.<br>- Pan wie, że mąż ją rzucił? Dobrych parę lat temu. Została sama z dzieckiem.<br>- Nie wiedziałem.<br>- Bo też nikomu nie mówiła. Tylko mnie.<br>Pan Jankowiak chrząknął.<br>- O, Jezu, ale też jej głupio powiedziałem. Żeby tu był adres, to bym odniósł to
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego