tamtych mężczyzn, dla ciebie mając jedynie wstydliwe współczucie. One nigdy nie topniały ci w dłoniach i pocałunkami nie przywierały do rąk. Ich pocałunki były jałmużną, którą rzucały ci z wysokości własnych, nie zagrożonych całopalnym uczuciem światów; odchodziły i zapominały o nich natychmiast.<br>Przyjacielu, jeśli nawet boli cię moja szczerość, nie porzucaj czytania. Czym, jeśli nie szczerością, mam się bronić przeciw twojemu oskarżającemu milczeniu. Nie podnoś się z ławki pod czereśnią, nie cofaj ręki z wiązań hamaka. Ukojenie, które niesie ze sobą lekki, kołyszący ruch, świadomość twojej obecności są mi dzisiaj potrzebne tak samo jak wtedy. Nie cofaj ręki, przyjacielu, nie odchodź