sposób wszyscy staliśmy się Wołkowickimi, tylko ojciec pozostał Orensztejn. Ojciec się nie sprzeciwiał, był pragmatykiem, nie chciał utrudniać życia swym dzieciom, ale nauczyciel matematyki, którego byłem ulubionym uczniem, miał mi to za złe. Wszedł do klasy, usiadł za stołem i przeczytał nam wiersz o tym, że ludzie, którzy zmieniają nazwiska, porzucają swą twarz, boją się być sobą, uciekają przed własnym cieniem. Matka była tym oburzona. Bo ja jestem sobą, jestem Wołkowickim i jestem Rosjaninem. Ja mojej żydowskiej rodziny nie znałem, nigdy się nie zetknąłem z żydowską religią ani kulturą. U nas w domu tylko babka wierzyła w Boga - prawosławnego. Prawosławnych świąt