za dzieło sztuki, tylko za srebro. Na wagę. To jego zysk.<br>Kobieta spoglądała ogromnymi, wspaniałymi oczami wyraźnie zakłopotana, chłopi pomylili rachunek, jeden z nich pocierał kciukiem czubek dziobatego nosa. Złotnik uniósł rozlane cielsko i cienkim głosem kastrata zapraszał cudzoziemców, by raczyli wejść, obejrzeć ozdoby. Podniósł wieko inkrustowanej skrzyneczki i jak poślad dla drobiu sypnął na ladę pełną garść nie oprawnych kamieni.<br>- Może wejdziesz? Wybierzesz coś dla siebie? Ostrzegam, że to niewiele warte. Prawdziwe klejnoty kryje w głębi domu, pokazywałby w asyście, celebrował, opowiadał historie, jak je zdobył, w czyich rękach były poprzednio i jakie szczęście przynoszą właścicielowi. Oprócz wartości kamienia wysoko