na któregoś spod oka spoglądał. A więc Beczka już miał odłożyć dziennik, Kostrowicki już miał zajrzeć do raportu o wodach terytorialnych Argentyny, Wanda Landowska już miała podejść z notesem w ręku do Przemysława Igiełki, który zawsze miał jakiś memoriał do podyktowania. Melania już miała zamknąć dzieło Mniszkówny, gdy oto wszedł posłaniec i wręczył Szefowi, Franciszkowi Niedziałkowskiemu, pokaźne, czerwonym lakiem zapieczętowane koperty. Szef oczywiście zawartość ich znał: błyskawicznie rozdał je podwładnym, a sam dyskretnie odwrócił się do okna.<br>W kilka minut później było ogólnie wiadomo, że Szef został mianowany Inspektorem, któremu miały podlegać trzy departamenty (Niedziałkowski fakt ten oznajmił głośnym szeptem, rumieniąc