Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
to wygodne i potrzebne - powiedział wreszcie, w nadziei, że kiedy zademonstruje działanie prysznica, przełamie niezadowolenie matki.

Tekla wniosła do pokoju dużą, okrągłą baliię i nalała wody do metalowego naczynia. Ojciec rozebrał się, stanął w balii obnażony do pasa, w kalesonach i zaczął pokazywać mnie i Krysi, w jaki sposób należy posługiwać się ręczną pompą.

Ale przygotowania do pokazu jeszeze bardziej rozdrażniły matkę. Zasłaniała się obiema rękami przed tym widokiem, nie przestając robić ojcu wymówek.

- Nie chcę patrzeć! Słyszysz? Nie chcę patrzeć! Kupujesz sobie kosztowne zabawki, podczas gdy ja wyrzekam się wszystkiego, żeby zaoszezędzić parę groszy na czarną godzinę! Prysznic! Nie liczysz się
to wygodne i potrzebne - powiedział wreszcie, w nadziei, że kiedy zademonstruje działanie prysznica, przełamie niezadowolenie matki.<br><br>Tekla wniosła do pokoju dużą, okrągłą baliię i nalała wody do metalowego naczynia. Ojciec rozebrał się, stanął w balii obnażony do pasa, w kalesonach i zaczął pokazywać mnie i Krysi, w jaki sposób należy posługiwać się ręczną pompą.<br><br>Ale przygotowania do pokazu jeszeze bardziej rozdrażniły matkę. Zasłaniała się obiema rękami przed tym widokiem, nie przestając robić ojcu wymówek.<br><br>- Nie chcę patrzeć! Słyszysz? Nie chcę patrzeć! Kupujesz sobie kosztowne zabawki, podczas gdy ja wyrzekam się wszystkiego, żeby zaoszezędzić parę groszy na czarną godzinę! Prysznic! Nie liczysz się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego