spogląda na mnie, a potem zwraca się do kogoś ze swojej ekipy, która rytmicznie przesuwa się wraz z nim i rzuca: Tristan. Czy coś takiego. <br>Triste, tristan, czyli smutek, a może smutas. Nie wiem, sam nie dość dokładnie słyszę, zresztą to jest chyba po prostu tłumaczenie mojej wypowiedzi komuś, kto posługuje się jakimś językiem romańskim. No i tyle sobie pogadałem z papieżem.<br>Oczywiście, że byłem wtedy głupim, zadufanym w sobie kompletnym dupkiem. Czy nie wiecie, że jeszcze krótko macie mnie z sobą? Pozwólcie radować się, nie rachujcie chwil, nie zabraniajcie się śmiać, ona mnie namaściła przed męką...<br>Zbliża się straszny 13 maja