taki wyjazd do miejsca, gdzie kiedyś, kilka lat temu już byłem. Byłem pewny, że trafię tam znowu.<br>Krótko mówiąc, żeby nie rozwlekać historii, nadłożyłem wtedy kilkadziesiąt kilometrów drogi i straciłem dwie godziny. Żebym chociaż mógł się pochwalić, iż coś ciekawego zobaczyłem przy okazji. Może to się zdarza - mnie nie. Nerwy, pośpiech, zawalone plany... A wystarczyło zajrzeć do mapy, by się nie zgubić, by dojechać na czas, spokojnie.<br><br>Ta historia przypomniała mi się kiedyś przy okazji wymiany poglądów na sens życia. Można się uprzeć: sam wszystko znajdę, sam przejdę, sam... Ale ja nie chcę się tym swoim "samosiowaniem" rozczarować. Nie chcę kiedyś