Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
Oto właśnie trafnie rzecz sformułowałem. Przypomnij mi mamo, żebym to wieczorem zapisał. Boże, ktoś mnie szczypie? Tu Zenuś krzyknął cieniutko i podskoczył gwałtownie, rozpryskując błoto na kamaszach ojca.
- Burba! Ty draniu! Chodź no tu! - wołał pan Dobrzynkiewicz, składając czarny parasol, którego chciał użyć jako narzędzia kary. Lecz Kajaki z dziwnym pośpiechem oddalał się żywo i dopiero w bezpiecznej odległości przystanął, aby wykonać kilka poniżających i bezwstydnych gestów pod adresem Zenusia, który rozcierał dyskretnie obolałe miejsce, nie przestając płakać. Zza rogu ukazał się pan Maciejko jadący na rowerze. On także przyłączył się do pochodu. Okrywszy połą peleryny swój wehikuł, szedł obok wozu
Oto właśnie trafnie rzecz sformułowałem. Przypomnij mi mamo, żebym to wieczorem zapisał. Boże, ktoś mnie szczypie? Tu Zenuś krzyknął cieniutko i podskoczył gwałtownie, rozpryskując błoto na kamaszach ojca.<br>- Burba! Ty draniu! Chodź no tu! - wołał pan Dobrzynkiewicz, składając czarny parasol, którego chciał użyć jako narzędzia kary. Lecz Kajaki z dziwnym pośpiechem oddalał się żywo i dopiero w bezpiecznej odległości przystanął, aby wykonać kilka poniżających i bezwstydnych gestów pod adresem Zenusia, który rozcierał dyskretnie obolałe miejsce, nie przestając płakać. Zza rogu ukazał się pan Maciejko jadący na rowerze. On także przyłączył się do pochodu. Okrywszy połą peleryny swój wehikuł, szedł obok wozu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego