mu się nieprzeniknioną ciemnością. Korzystając z tego gromada przekupniów <br>obskoczyła go, ofiarowując natarczywie swój towar. Potrząsnął przecząco głową <br>i połę szerokiego płaszcza z sierści wielbłądziej przerzucił przez ramię, dając <br>tym ruchem poznać, że nie potrzebuje niczego. W twarzy miał lekceważenie, jakie <br>każdy wolny pasterz żywił dla mieszkańców murów. Był wysoki, postawny. Jego <br>biała chusta osłaniająca głowę i barki, opasana trójkątnie czarnym sznurem, <br>górowała nad ciżbą. Zatrzymał się przez chwilę przy handlarzu zaklęć królującym <br>pośród tabliczek glinianych, cegieł i amuletów.<br>- Objaśnij mnie, gdzie mieszka adon Taribal, sprzedawca zaklęć - zapytał.<br>- Żyj wiecznie, panie mój! Czemu chcesz utrudzać nogi, idąc do mistrza Taribala? <br>Sługa