krewniaka, i poszli na Litewską. Pan prezes kartkę księdza uważnie przeczytał, schował i od siebie drugą napisał.<br>- Idźcie do Celulozy, do pana Sumczaka, i bądźcie dobrej myśli, bo jeszcze się nie zdarzyło, żeby ktoś z nas księdzu Wojdzie odmówił.<br>Gdy wrócili na "bezrobotną łączkę", to Korbal pod słupkiem zaraz się posunął, robiąc dla nich miejsce, ale oni przeszli obok, powiedziawszy, że do Sumczaka mają sprawę - potem przyjdą.<br><page nr=57> <br>- A mówiłem! - wołał za nimi uradowany Korbal. Mówiłem, że tylko tak, do ręki im przemówić...<br>Poszli prosto do kantorku.<br>W kantorku zastali Iwana, który pisał, i Sumczaka. Ten stał przy oknie pogwizdując w zamyśleniu