ze sobą...</> <br><who4>A.M.J.: Wiesz, wtedy dużo na ten temat nie myślałam. Rzeczywiście, niespecjalnie lubiłam samą siebie, ale zatracałam się w muzyce. Zajęcia na Akademii Muzycznej wypełniały mi czas tak szczelnie, że nie miałam już siły, by zaprzyjaźnić się ze sobą. W pewnym momencie uderzyło mnie, że ludzie, którzy poświęcają się w całości jakiejś idei, bardzo mało skupiają się na sobie, stają się jacyś... niematerialni. Prawie jak mnisi w klasztorze. Kiedy mieliśmy wspólne lekcje WF-u ze studentami Akademii Sztuk Pięknych, to widać było różnicę między nami jak na dłoni. My byliśmy nieobecni, jakby wtopieni w tło, natomiast oni potrafili bardzo