Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
Mirek, który zdążył odebrać narty od Hanki i ruszał w stronę parkingu, odwrócił się i mrużąc oczy, popatrzył na Demobila. Światła nie było już za wiele, ale Hanka wiedziała, że problem leży we wzroku patrzącego. Powinien zafundować sobie okulary. Tyle że okularnicy nie są przekonujący, gdy trzeba upomnieć opornych wierzycieli, posyłając do nich chłopaków z kijami bejsbolowymi - a do tego głównie potrzebował go ojciec.
Nie zaskoczyła jej więc długa zwłoka, poprzedzająca odpowiedź. Mirek drapał się po czapce, czekając, aż tamten podjedzie bliżej.
- Nie gapcie się tak na biednego kmiotka - roześmiała się Grażka. - Bo z samego strachu znów orła wywinie.
- Za to
Mirek, który zdążył odebrać narty od Hanki i ruszał w stronę parkingu, odwrócił się i mrużąc oczy, popatrzył na Demobila. Światła nie było już za wiele, ale Hanka wiedziała, że problem leży we wzroku patrzącego. Powinien zafundować sobie okulary. Tyle że okularnicy nie są przekonujący, gdy trzeba upomnieć opornych wierzycieli, posyłając do nich chłopaków z kijami bejsbolowymi - a do tego głównie potrzebował go ojciec.<br>Nie zaskoczyła jej więc długa zwłoka, poprzedzająca odpowiedź. Mirek drapał się po czapce, czekając, aż tamten podjedzie bliżej.<br>- Nie gapcie się tak na biednego kmiotka - roześmiała się Grażka. - Bo z samego strachu znów orła wywinie.<br>- Za to
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego