zaniosło to poszczególne istnienie, tego pijanego marzyciela w to dziwne ustronne miejsce? A może go tu zawlekli? Mój najlepszy przyjaciel z dzieciństwa. Partner dziecinnych rojeń i przygód. Wędrowaliśmy po Jastrzębiu, szukaliśmy miejsc dzikich, ustronnych, gdzie mogła żyć i rozwijać się bez przeszkód nasza fantazja. Tysiące razy pętaliśmy się po ulicach posyłani przez rodziców po różne sprawy, raz on mi towarzyszył, raz ja jemu. Wieźliśmy z Połomi ciężki wózek, chodziliśmy po chleb, po masło, po wodę... Jeździliśmy po stawie na łyżwach. On z dumą dokazywał, że jeździ lepiej. W ogóle uważał mnie za wielkiego niezdarę... On był malutki, rósł i dojrzewał powoli