wsi wszystkie dzieci rodziły się normalnie.<br> Te poczęte po ślubie z prawowitego związku, w małżeńskim łożu wyścielonym słomą, i te poczęte przed ślubem w uchylonej komorze, na stryszku z widokiem na wygwieżdżone sierpniowe niebo, jak również te zrodzone z przypadku, z grzesznego widzimisię pana dziedzica, adwokata, doktora.<br> Wszystkie te dzieci potajemnie i jawnie odcinała od pępowiny wiejska babka, zawołana akuszerka na całą parafię.<br> Babka ta zażywała sławy nie mniejszej niż nasz dunajecki Ikar, który z kościelnej wieży, z okolicznych pagórków, ze skrzydeł drewnianych wiatraków pragnął wzlecieć w niebiosa, niż młody wikary, do którego co rano przychodziła święta Magdalena, niż dziadek Sobek