Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Seans
Rok: 1997
zapaliła światło; górne światło, którego nie znoszę; cztery jaskrawe setki z sufitu i Magda M. nad wersalką, gdzie leżę. Chciałem wyć.
- Miałeś wrócić wczoraj.
Milczę; Magda M. zrzuca z irytacją z fotela moje brudne skarpetki, bo oczywiście przebierając się, tam je położyłem, i mości na nim szeroki zad.
- Rozumiem, że potem była stypa we dwoje. - Zapala giewonta z filtrem; to jej kolejne irytujące dziwactwo; nie znam nikogo oprócz Magdy M., kto by palił giewonty, a teraz kiedy o wszelkie papierosy trudno, ona histeryzuje, że innych nie może, i wysyła mnie gdzieś na plac Grzybowski, bo tam jako jedyny w mieście pewien dziadek
zapaliła światło; górne światło, którego nie znoszę; cztery jaskrawe setki z sufitu i Magda M. nad wersalką, gdzie leżę. Chciałem wyć.<br>- Miałeś wrócić wczoraj.<br>Milczę; Magda M. zrzuca z irytacją z fotela moje brudne skarpetki, bo oczywiście przebierając się, tam je położyłem, i mości na nim szeroki zad.<br>- Rozumiem, że potem była stypa we dwoje. - Zapala giewonta z filtrem; to jej kolejne irytujące dziwactwo; nie znam nikogo oprócz Magdy M., kto by palił giewonty, a teraz kiedy o wszelkie papierosy trudno, ona histeryzuje, że innych nie może, i wysyła mnie gdzieś na plac Grzybowski, bo tam jako jedyny w mieście pewien dziadek
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego