swoich czasów.<br>Ale i inne zjawisko rzuca się w oczy w literaturze tego najcięższego okresu. Nie jest ono nowe, lecz w szczególnych okolicznościach historycznych staje się uderzające i zmusza do zastanowienia. Omawiając literaturę stanu wojennego zwróciłem uwagę, że proza dotycząca wydarzeń na Wybrzeżu, wydarzeń o znaczeniu ogólno-narodowym, pisana jest potoczną partykularną polszczyzną, pozbawioną merytorycznego prestiżu i szerszej kompetencji komunikacyjnej. Słowem, że język środowiskowy, w danym wypadku stoczniowy, robotniczy z trudem daje sobie radę ze sprawami ogromnie złożonymi, wielkiego często kalibru, sprawami ogólnonarodowymi, które się tam przedstawia i rozważa, i że język ten ogranicza rangę i zasięg poświęconych im utworów. Gdyby