odpowiedzialną, <br>silniejszą; i przejęta już nie swoją dziecinną, <br>a mamy dorosłą rozpaczą, zaczęła ją pocieszać <br>i tulić jak młodszą siostrę - jak dziecko.<br>Ranek - wspaniale spokojny i radosny, niedzielny - przegadały <br>w kuchni. Zaczęły od rachunków... "Robimy biznesy" - oświadczyła <br>stanowczo Dominika, sypiąc na stół zawartość dwu <br>portmonetek i chudego portfela, a mama potulnie kiwnęła <br>głową. Skończyły swoje zawiłe wyliczania po godzinie <br>wnioskiem, że pieniędzy starczy teoretycznie do każdego <br>pierwszego. Mają ogród, mięsa nie lubią obie, od pani <br>Doroty kupią po niższej niż w sklepach cenie mleko, <br>ser, jaja... "A sukienek - Dominika pewnym ruchem ręki <br>przecięła powietrze na wysokości nosa, poziomo - mam <br>dotąd". Mama