Bydgoski", wspomniany "Orędownik".<br><tit>Słynny dziennik</><br>L. Frąckowiak w czasie spływu prowadził dziennik. Zapisał trzy zeszyty. Jeden przechowuje córka Włodzimiera Pikuła. - Przekażę temu z dzieci, które zostanie w Zbąszyniu - zapowiada. Na kartkach widać ślady wody, rozmazany atrament, ale cenne są wpisy i pieczęcie. Najpierw miejscowe, tuż przed wypłynięciem, z życzeniami. Potem potwierdzenia ze szlaku, pieczątki sołtysów, redakcji oraz polskiego komisariatu rządowego w Gdyni. <br>W tamtym czasie L. Frąckowiak był piłkarzem klubu Obra. - Na mecze do Międzychodu jako zawodnicy jeździliśmy rowerami, a tych, co nie mieli rowerów, brało się na ramę - opowiada inny kawałek dziejów. - Grałem pierwszy mecz na nowym stadionie - dodaje myśląc