Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 47
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
informacji, bo zaraz rozdzwoni się cała Polska, że skradziono właśnie samochód. Strategię działania obmyślaliśmy w PKS-ie. Postanowiłam dać ogłoszenia prasowe. Musiałam go odzyskać, za wszelką cenę. Czułam się bardzo źle. To już nawet nie była sprawa tego samochodu. Czułam się źle, bo poczułam, jak człowiek staje się bezsilny. Byłam potwornie zła.
Maria dała ogłoszenie do "Gazety Wyborczej". Napisała, że da nagrodę. - Dzwonili jacyś ludzie. Ale miałam sposób, żeby sprawdzić, czy to autentyczni złodzieje. Kazała swoim rozmówcom wymienić, co leżało na tylnym siedzeniu samochodu. Mówili, że idą sprawdzić. Więcej nie dzwonili.
Pięć dni później Maria dowiedziała się, że jeden z zakopiańczyków
informacji, bo zaraz rozdzwoni się cała Polska, że skradziono właśnie samochód. Strategię działania obmyślaliśmy w PKS-ie. Postanowiłam dać ogłoszenia prasowe. Musiałam go odzyskać, za wszelką cenę. Czułam się bardzo źle. To już nawet nie była sprawa tego samochodu. Czułam się źle, bo poczułam, jak człowiek staje się bezsilny. Byłam potwornie zła.<br>Maria dała ogłoszenie do "Gazety Wyborczej". Napisała, że da nagrodę. - Dzwonili jacyś ludzie. Ale miałam sposób, żeby sprawdzić, czy to autentyczni złodzieje. Kazała swoim rozmówcom wymienić, co leżało na tylnym siedzeniu samochodu. Mówili, że idą sprawdzić. Więcej nie dzwonili.<br>Pięć dni później Maria dowiedziała się, że jeden z zakopiańczyków
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego