z nami siąść do stołu.<br>Sztukę mięsa mam z rosołu,<br>Pstrągi z wody, kaczki z rożna,<br>Bardzo proszę, jeśli można."<br><br>Córki stały przy Starości.<br>Syknął: "Też o łaskę proście."<br><br>Na to dwornie Król zawoła:<br>"Starościno, chylę czoła,<br>To nam raczej łaskę czyni<br>Taka zacność gospodyni,<br>A potrawom smaku doda<br>Twych powabnych cór uroda."<br><br>Wchodzi Król więc na komnaty,<br>Za nim kroczy Roch brodaty,<br>Dalej Melchior i Faustyn,<br>Jak maszkary trzy w zapusty.<br>Idą obok Starościny,<br>Wzrok posępny, groźne miny,<br>Starościanki patrzą z trwogą<br>I zrozumieć wprost nie mogą,<br>Że Król tak się postponuje,<br>Bo to przecież zwykli zbóje!<br><br>Wreszcie obiad się