na dojrzalszym, bardziej dorosłym ciele, <br>i Teofil podniósłszy oczy znad szklanki widział jej rozszerzone źrenice w szarej <br>tęczówce, której perłowy blask białka dodawał niezwykłego uroku. Serce zadygotało <br>nieśmiałym trzepotem, nieuchwytny podmuch radości zaczął się szerzyć w nim i <br>szumieć jakąś odwieczną kołysanką. Był to jeden z tych momentów ciszy i powagi, <br>kiedy duszy lat przybywa, kiedy czuje nagle za cały wielki czas, rozproszony <br>po niezliczonych dniach.<br> W tej chwili ojciec wstał i poszedł do swego pokoju, skąd wrócił z trzema grubymi <br>księgami. Zawierały one kronikę, którą co dzień pisał, od dwunastu lat, i co <br>dzień czytał z niej to, co wypadało