Typ tekstu: Książka
Autor: Stawiński Jerzy
Tytuł: Piszczyk
Rok wydania: 1997
Lata powstania: 1959-1997
na jeszcze bardziej miękkich nogach, mianowano go już dyrektorem Instytutu i docentem marcowym. Siedział teraz w fotelu Tubalnego groźny jak Jowisz Samowładny, ale i łaskawy dzięki świadomości swojej potęgi. Jego oczy, dotąd niebieskie jak chabry z mazowieckich pól, nabrały nagle błysku stali. Byłem przy nim pyłem.
- Niech pan siada, kolego - powiedział z półuśmiechem. - Przeczytałem pańską pracę.
- Cieszę się, panie docencie! - zawołałem.
- Niech się pan nie cieszy - uprzedził. - Nie będę się tu bawił w dyplomację: jestem przerażony! Spodziewałem się najgorszego, ale czegoś podobnego nie mogłem przewidzieć. Były dyrektor wpuścił pana głęboko w maliny.
- Dlaczego, panie docencie? - jęknąłem.
- Pan jeszcze pyta?! To jest
na jeszcze bardziej miękkich nogach, mianowano go już dyrektorem Instytutu i docentem marcowym. Siedział teraz w fotelu Tubalnego groźny jak Jowisz Samowładny, ale i łaskawy dzięki świadomości swojej potęgi. Jego oczy, dotąd niebieskie jak chabry z mazowieckich pól, nabrały nagle błysku stali. Byłem przy nim pyłem.<br>- Niech pan siada, kolego - powiedział z półuśmiechem. - Przeczytałem pańską pracę.<br>- Cieszę się, panie docencie! - zawołałem.<br>- Niech się pan nie cieszy - uprzedził. - Nie będę się tu bawił w dyplomację: jestem przerażony! Spodziewałem się najgorszego, ale czegoś podobnego nie mogłem przewidzieć. Były dyrektor wpuścił pana głęboko w maliny.<br>- Dlaczego, panie docencie? - jęknąłem.<br>- Pan jeszcze pyta?! To jest
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego