Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Twórczość
Nr: 11
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1968
mając dużo wolnego czasu i wiek po temu odpowiedni - oddawałam się namiętnie lekturze. Tu przebrnęłam przez niezliczone tomy Jean Cristophe Romain Rollanda. Źle mówię, że przebrnęłam, chłonęłam je, wzruszona, zachwycona, mając poczucie własnej wysokiej rangi intelektualnej, skoro mi się podoba taka lektura (jestem ciekawa, czy dziś potrafiłabym w ogóle tę powieść-rzekę przeczytać). Tu także po raz pierwszy zetknęłam się z Dostojewskim. Pamiętam jak dziś: czytałam Zbrodnię i karę, a skończywszy ją, położyłam się - pamiętam, jakby to było wczoraj - też na czarnej, ceratowej, zimnej kanapie. Bo i tu meble były obite czarną ceratą, przymocowaną do drzewa gwoździami o białych łebkach (widocznie taka
mając dużo wolnego czasu i wiek po temu odpowiedni - oddawałam się namiętnie lekturze. Tu przebrnęłam przez niezliczone tomy <name type="tit">Jean Cristophe</> Romain Rollanda. Źle mówię, że przebrnęłam, chłonęłam je, wzruszona, zachwycona, mając poczucie własnej wysokiej rangi intelektualnej, skoro mi się podoba taka lektura (jestem ciekawa, czy dziś potrafiłabym w ogóle tę powieść-rzekę przeczytać). Tu także po raz pierwszy zetknęłam się z Dostojewskim. Pamiętam jak dziś: czytałam <name type="tit">Zbrodnię i karę</>, a skończywszy ją, położyłam się - pamiętam, jakby to było wczoraj - też na czarnej, ceratowej, zimnej kanapie. Bo i tu meble były obite czarną ceratą, przymocowaną do drzewa gwoździami o białych łebkach (widocznie taka
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego