Typ tekstu: Książka
Autor: Musierowicz Małgorzata
Tytuł: Dziecko piątku
Rok: 1993
oznajmił Aurelii, że Konrad opuścił już podwórze. Wtedy szybciutko wybiegła za nim, wlokąc torbę, pognała przez kocie łby podwórka i szarpnęła za skrzydło bramy.
Konrad stał z głupią miną na chodniku i rozglądał się w lewo i w prawo. Ulica natomiast była pusta, jeśli nie liczyć dwu starszych pań, wychodzących powoli z budynku poczty położonego naprzeciwko.
- I co? Poszli sobie? - spytała Konrada.
Jak on się rozgniewał na jej widok!
- Przecież ci powiedziałam, że to zrobię.
- Uparciuch z ciebie, co?
- Nie wiem. Może nawet nie. Tylko lubię, jak wszystko jest tak jak trzeba.
- Ha, czuję się głupio. Pióra nastroszyłem, bicepsy napiąłem i
oznajmił Aurelii, że Konrad opuścił już podwórze. Wtedy szybciutko wybiegła za nim, wlokąc torbę, pognała przez kocie łby podwórka i szarpnęła za skrzydło bramy.<br>Konrad stał z głupią miną na chodniku i rozglądał się w lewo i w prawo. Ulica natomiast była pusta, jeśli nie liczyć dwu starszych &lt;page nr=151&gt; pań, wychodzących powoli z budynku poczty położonego naprzeciwko.<br>- I co? Poszli sobie? - spytała Konrada.<br>Jak on się rozgniewał na jej widok!<br>- Przecież ci powiedziałam, że to zrobię.<br>- Uparciuch z ciebie, co?<br>- Nie wiem. Może nawet nie. Tylko lubię, jak wszystko jest tak jak trzeba.<br>- Ha, czuję się głupio. Pióra nastroszyłem, bicepsy napiąłem i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego