proponuję po prostu przyjaźń - wyciągnął dłoń - i pakt o nieagresji. Zgoda?<br> - Zgoda, dziękuję panu - uścisnęła delikatną, niemal kobiecą rękę, pochylając się, jakbyś chciała ją ucałować.<br> Nagle jednak zatriumfowała kobieca przekora, gniew, złość na siebie, że tak długo starałaś się o względy starego pedała. Wydęłaś usta, wzruszyłaś ramionami, odwróciłaś się i powoli zeszłaś schodami w dół w kierunku Złotego Baru.<br> Wstyd i upokorzenie. A przecież to już trzy miesiące po tym niefortunnym incydencie. Jednak denerwujesz się, że tak wiele twych kroków, gestów, słów, zamiarów niczemu nie służy, że nie ma w tobie wiary w jakąkolwiek logikę życia, że nie możesz wierzyć w