Typ tekstu: Książka
Autor: Radosław Kobierski
Tytuł: Harar
Rok: 2005
ziemi, niczym pochylnia doku w głębinie oceanu. Zboża, falujący płaskowyż sięgający aż za horyzont. Wielki taras, jaskrawy od słońca, żółci, oranżu, fioletowych cieni dziko rosnących krzewów, drzew, wypełniający jaskrawością dno oka, siatkówkę, cały splot nerwu wzrokowego. Mrużyłem oczy, zasłaniałem je dłonią, odwracałem się przed tą chwałą zbożowego tronu, niebiańskim roślinnym powozem z nowej księgi Ezechiela, próbując jednocześnie zapomnieć o człowieku w szarym, może nawet czarnym prochowcu, który najwyraźniej mnie śledził i najwyraźniej się z tym nie krył. Zacząłem się niepokoić, próbowałem zawrócić, on jednak wykonywał dokładnie te same ruchy, jakby był moim odbiciem.
I właśnie wtedy nagle pojawił się ten powóz
ziemi, niczym pochylnia doku w głębinie oceanu. Zboża, falujący płaskowyż sięgający aż za horyzont. Wielki taras, jaskrawy od słońca, żółci, oranżu, fioletowych cieni dziko rosnących krzewów, drzew, wypełniający jaskrawością dno oka, siatkówkę, cały splot nerwu wzrokowego. Mrużyłem oczy, zasłaniałem je dłonią, odwracałem się przed tą chwałą zbożowego tronu, niebiańskim roślinnym powozem z nowej księgi Ezechiela, próbując jednocześnie zapomnieć o człowieku w szarym, może nawet czarnym prochowcu, który najwyraźniej mnie śledził i najwyraźniej się z tym nie krył. Zacząłem się niepokoić, próbowałem zawrócić, on jednak wykonywał dokładnie te same ruchy, jakby był moim odbiciem. <br>I właśnie wtedy nagle pojawił się ten powóz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego