pryzmacie trzech wrażliwości, trzech temperamentów. Toczy się to w dialogu do ostateczności <orig>oddziwnionym</>, najbardziej szaro, płasko kolokwialnym:<br> - Ty nie mysi, nie daj się.<br>- Tak sobie mylę, co oni do nas mają.<br>- Nie myśl, mówię ci.<br>A przecież spoza słów wybrzmiewa przejmująca muzyka, wysuwa się z nich desperacki, choć po męsku powściągliwy wniosek, że nie ma "zabawy", nie ma sensu, nie ma składu, nie ma idei przewodniej - m kto woli i jak kto daleko sięga - w wymiarze metafizycznym, w aktualnym momencie rozwojowym naszej kultury<br><br><page nr=65> czy tylko w dzisiejszej Polsce (tym "Zabawa" różni się od "Wesela", że dopuszcza takie wielostopniowe rozumienie, że ma