Typ tekstu: Prasa
Tytuł: CKM
Nr: 5
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
się. Coraz większe fale zalewają pokład. Z kabiny wychyla się oficer i krzyczy, żebym dołączył do Dana, który usadowił się w środku ze sprzętem fotograficznym. Jest druga nad ranem, a my jesteśmy w morzu już od dziewiętnastu godzin. Nikt jednak nie kładzie się spać - jest zbyt duszno, zbyt głośno, a poza tym wszystko się kołysze. Owinięty w sztormiak wchodzę na mostek. Tłok jak pod budką z piwem. Jeden marynarz stoi przy kole sterowym. Po jego prawej kapitan. Dwóch ludzi uwija się przy radarze. Malutki, ruchliwy operator i wielki, zwalisty nawigator. Wycieram oczy z wody morskiej. Z kambuza wychyla się uśmiechnięta gęba
się. Coraz większe fale zalewają pokład. Z kabiny wychyla się oficer i krzyczy, żebym dołączył do Dana, który usadowił się w środku ze sprzętem fotograficznym. Jest druga nad ranem, a my jesteśmy w morzu już od dziewiętnastu godzin. Nikt jednak nie kładzie się spać - jest zbyt duszno, zbyt głośno, a poza tym wszystko się kołysze. Owinięty w sztormiak wchodzę na mostek. Tłok jak pod budką z piwem. Jeden marynarz stoi przy kole sterowym. Po jego prawej kapitan. Dwóch ludzi uwija się przy radarze. Malutki, ruchliwy operator i wielki, zwalisty nawigator. Wycieram oczy z wody morskiej. Z kambuza wychyla się uśmiechnięta gęba
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego