Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
czyli konduktor salonki, nastawił samowar. W latarkach płonęły świece. Parowóz wypuścił parę, rozległ się gwizdek... Matka podniosła mnie do okna... Wagon oruszył. Uciekał peron i lampy stacyjne; grupka odprowadzających z wolna oddałała się. W mroku mignęła znowu postać Alioszy...

Przejmujący chłód wrześniowego wieczoru wdzierał się do wagonu, toteż ojciec szybko pozamykał okna. W jednym z nich długo jeszcze stała panna Kazimiera z twarzą przylepioną do szyby, wpatrzona w znikające światła Nowych Sokolników.

Po herbacie położyliśmy się spać. Rozmyślałem jeszcze przez chwilę o Gawrile prowadzącym parowóz, o Alioszy, o maszyniście Frołowie...

Obudziłem się, gdy już świtało. Panna Kazimiera ubierała mnie na wpół
czyli konduktor salonki, nastawił samowar. W latarkach płonęły świece. Parowóz wypuścił parę, rozległ się gwizdek... Matka podniosła mnie do okna... Wagon oruszył. Uciekał peron i lampy stacyjne; grupka odprowadzających z wolna oddałała się. W mroku mignęła znowu postać Alioszy...<br><br>Przejmujący chłód wrześniowego wieczoru wdzierał się do wagonu, toteż ojciec szybko pozamykał okna. W jednym z nich długo jeszcze stała panna Kazimiera z twarzą przylepioną do szyby, wpatrzona w znikające światła Nowych Sokolników.<br><br>Po herbacie położyliśmy się spać. Rozmyślałem jeszcze przez chwilę o Gawrile prowadzącym parowóz, o Alioszy, o maszyniście Frołowie...<br><br>Obudziłem się, gdy już świtało. Panna Kazimiera ubierała mnie na wpół
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego