go już w końcu oddawali, to najpierw przy nim mówili:<br><q>- Słuchaj, Herman, jakby tylko któryś z nich, no, którykolwiek, chciał ci coś zrobić, to my mu, wiesz...</><br>Więc Herman był przez nich na rękach odnoszony, przez nich ustawiany, pilnowany. To był człowiek, który miał w sobie taką radość życia, że pozazdrościć. Mógłby się nią podzielić po prostu z tysiącem osób. Lepił modele. Samoloty niemieckie. Miał nimi poobwieszany cały pokój. Zawsze mówił: "<q>Modelarze wszystkich krajów łączcie się!</>" Był nieraz nieznośny. Jak był pijany, to był taki nieznośny, że specjalnie gubiliśmy go w mieście. Chowaliśmy się przed nim. Mówiliśmy:<br><q>- Już mamy dość Hermana