Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Ozon
Nr: 10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2005
drugą a szóstą rano. Wylewały się potem szerokim strumieniem w najbardziej pokracznych formach. A to założyliśmy zakon wódoitów (żeby nie marnowała się żadna kropelka), a to ślęczeliśmy nad planami przyszłych naszych królestw, w czasie nudnych nauczycielskich opowieści rozrysowując granice i bawiąc się nadawaniem wyimaginowanym krainom nazw wyginających języki. Wszechobecna konsumpcja - pożerająca dzisiaj kulturę - obecna była na naszych stołach jedynie w postaci rosyjskiej wódki kupowanej za drobne na bazarku i steranych dżinsów Levi'sa, noszonych latami. Muzyka grała nam z pirackich kaset (innych nie było), a chipsy pochłanialiśmy bez jakiegokolwiek konsumpcyjnego nabożeństwa w trakcie jazdy pociągiem osobowym do Jeleniej Góry.

Nikt nie przejmował
drugą a szóstą rano. Wylewały się potem szerokim strumieniem w najbardziej pokracznych formach. A to założyliśmy zakon wódoitów (żeby nie marnowała się żadna kropelka), a to ślęczeliśmy nad planami przyszłych naszych królestw, w czasie nudnych nauczycielskich opowieści rozrysowując granice i bawiąc się nadawaniem wyimaginowanym krainom nazw wyginających języki. Wszechobecna konsumpcja - pożerająca dzisiaj kulturę - obecna była na naszych stołach jedynie w postaci rosyjskiej wódki kupowanej za drobne na bazarku i steranych dżinsów Levi'sa, noszonych latami. Muzyka grała nam z pirackich kaset (innych nie było), a chipsy pochłanialiśmy bez jakiegokolwiek konsumpcyjnego nabożeństwa w trakcie jazdy pociągiem osobowym do Jeleniej Góry. <br><br>Nikt nie przejmował
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego