mało -<br>Zwróciła nań swe oczy, żarzące się złudnie,<br>Że cały aż zapłonął jak w samo południe:<br> I duszą, i żelazem,<br> I myślą swą zarazem -<br> Wyciągnął do niej dłoń,<br> Aby podeszła doń.<br><br>- Jestem tą, co na ziemi wyznacza mogiły,<br> Szukam Szaławiły,<br>Czyś go czasem, rycerzu, nie spotkał po drodze -<br> W słonecznej pożodze?<br>Miał bliznę wpoprzek twarzy od szwedzkiego miecza,<br>A twarz ta niezupełnie bywała człowiecza;<br> Mym oczom ukaż lico,<br> Kim jesteś za przyłbicą,<br> Czyś może ten, czy ów,<br> Skąd jedziesz dziś na łów?<br><br>- Jadę ze snu, co światu śni się wieków sporo,<br> Próchnem, rdzą i zmorą,<br>Przyłbicy nie uchylam, jak się innym