1886 - że śmiertelność wśród robotników warszawskich wyniosła 57,2 na tysiąc. Oznaczało to, że niemal co siedemnasty człowiek z klasy robotniczej umarł w tym roku. <br>A jednocześnie w gabinecie doktora Judyma i w gabinetach innych lekarzy było pusto. Czy domyśliliście się już, dlaczego? Po prostu dlatego, że zarobki robotnicze nie pozwalały na leczenie. Leczenie było wyłącznym przywilejem bogatych, to znaczy fabrykantów, bankierów, obszarników i ich rodzin. Sytuacja zdrowotna ludzi pracy na wsi na pewno nie była lepsza, a może nawet i gorsza niż w mieście. <br>Po pierwszej wojnie światowej, pod naciskiem mas robotniczych,, zostaje ustanowiona instytucja kas chorych, zwanych następnie ubezpieczalniami