Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
podnosząc andrenalinę, napinając mięśnie. Wysiłkiem woli powstrzymał odruchy wściekłości.
- Cicho - syknął - nie krzycz.
- Ambiwalencja uczuć, cholera by cię.
- Broniłaś jej, może nie?
Widać musiała odwrócić głowę, nie czuł już ognia jej oddechu.
- Zupełnie tego nie chwytasz, prawda? - parsknęła. - Twoja reakcja, gdy ktoś wyrządził ci krzywdę, jest taka: ustawić się w pozycji ofiary i wyegzekwować swoją sprawiedliwość. Czy ty kiedykolwiek w całym swoim życiu kogokolwiek nienawidziłeś? Ja nie jestem ofiarą, wiedziałam, w co wchodzę; jeśli Chigueza mnie wykorzystywała, to nie w większym stopniu niż ja ją. Nie ma mowy o żadnym wymierzaniu sprawiedliwości. Ofiarą jest natomiast Jason i ja Marii Chiguezy nienawidzę
podnosząc andrenalinę, napinając mięśnie. Wysiłkiem woli powstrzymał odruchy wściekłości. <br>- Cicho - syknął - nie krzycz. <br>- Ambiwalencja uczuć, cholera by cię. <br>- Broniłaś jej, może nie? <br>Widać musiała odwrócić głowę, nie czuł już ognia jej oddechu. <br>- Zupełnie tego nie chwytasz, prawda? - parsknęła. - Twoja reakcja, gdy ktoś wyrządził ci krzywdę, jest taka: ustawić się w pozycji ofiary i wyegzekwować swoją sprawiedliwość. Czy ty kiedykolwiek w całym swoim życiu kogokolwiek nienawidziłeś? Ja nie jestem ofiarą, wiedziałam, w co wchodzę; jeśli Chigueza mnie wykorzystywała, to nie w większym stopniu niż ja ją. Nie ma mowy o żadnym wymierzaniu sprawiedliwości. Ofiarą jest natomiast Jason i ja Marii Chiguezy nienawidzę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego